środa, 15 sierpnia 2018

Prawda o TRZECIM TRYMESTRZE

Trzeci trymestr ciąży jest najgorszy. Wzystko co było fajne w drugim trymestrze zniknęło z dnia na dzień i czuje się jakbym dostała w twarz od matki natury.

Po pierwsze POT.
Pocę się ciągle, zupełnie jakbym cały dzień i noc stała pod prysznicem. Nie ważne, czy chodze, czy stoję, czy się ubieram, po prostu kapie ze mnie.  Temperatura powyżej 30 stopni wcale nie pomaga.

Po drugie  ZMĘCZENIE.
Ciągle jestem zmęczona. Czy to obracam się z boku na bok, czy wejdę po schodach od razu łapie mnie zadyszka.  Całe życie byłam aktywna i to ograniczenie ruchowe strasznie mnie irytuje.  Muszę wolniej chodzić, zakupy noszę w dwóch torbach, niektórych rzeczy już nie podniosę.

Po trzecie ZGAGA
Nigdy w  życiu nie miałam zgagi. Jak byłam w drugim trymestrze, koleżanka która ma dziecko opowiadała mi, że miała straszne problemy ze zgagą w ciąży. Trochę nie wierzyłam, że to aż tak ciężkie.  Cofam wszystko co myślałam. Nawet kilka godzin po posiłku, gdy tylko się położę cały kwas idzie do gardła. Ble.

Po czwarte LUDZIE
Chyba najgorszy z tych podpunktow. Ludzie mają mnie w DUPIE.  Co z tego że mój brzuch zajmuje więcej miejsca niż reszta mojego ciała. Wszyscy są ślepi albo przynajmniej udają ślepych. Nie raz dostałam plecakiem, z łokcia.  O kolejkach w sklepie nawet nie wspominam, bo już się nie łudzę że ktoś mnie przepuści nawet jeśli mam dwie rzeczy, chętnie by się jeszcze wcisneli przede mnie. Stwierdziłam że teraz ja będę miała wszystkich w czterech literach i upominam się o swoje.  Wciskam się w kolejkę, w autobusie głośno pytam czy ktoś mi ustąpi miejsce, jak widzę że jest ryzyko że ktoś mnie uderzy zaczynam zwracać mu uwagę.  Jeśli Ty o siebie nie zadbasz, nikt tego nie zrobi.

Po piąte SZPITALE I BADANIA
Niestety przez moją dolegliwość muszę jeździć do szpitala 3-4 razy w tygodniu, co zmusza mnie do częstego kontaktu z ludźmi i korzystania z komunikacji miejskiej (patrz punkt wyżej)

Po szóste SNY
Przez całą noc mam sny, dość intensywne, ktore pamiętam po przebudzeniu przez co często jestem niewyspana.

Po siódme OGRANICZENIA
Chcę zjeść surowe sushi i popić piwem.

Po ósme MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE
Jak widzę zdjęcia innych kobiet w ciąży, podróżujących, ciągle uśmiechniętych, na szpilkach w obcisłej sukience, ćwiczących na siłowni w dziewiątym miesiącu to robi mi się słabo. Zazdroszczę, ze mają tyle siły i wytrzymałości. Mi zabrakło.

I wcale nie jest tak że nic nie robię, jestem niezadbana i ciągle marudzę.  Czasem poprostu już nie mogę.

A zostały jeszcze cztery tygodnie.

Cesarkie cięcie?! II trymestr ciąży.

Drugi trymestr był cudowny.

Miałam dużo energii,  uczyłam się koreańskiego, dużo udzielałam się społecznie, nadrobiłam wszystkie zaległości u znajomych, obejrzałam wszystkie seriale, spędziłam miło czas z rodziną.

Dopóki nie trafiłam do szpitala.
Jedno z badań krwi okazało się bardzo złe i trafiłam na pięć dni do szpitala na wystawienie diagnozy. Usłyszałam, że to cud że jestem w ciąży, bo przy tej dolegliwości powinnam poronić. Stałam się obiektem badań naukowych i co najgorsze okazało się że będę miała cesarskie cięcie pod narkozą. Ciężko było mi to przetrawić,  ponieważ moim marzeniem było rodzić naturalnie, najlepiej w Domu Narodzin, bez lekarzy.  Przepłakałam trzy dni i do tej pory czuję kłucie w sercu, że nigdy nie będę mogła naturalnie urodzić.

Na całe szczęście zajęli się mną najlepsi specjaliści w Polsce, jestem pod dobrą opieką, a mój mały, uparty syn ma się dobrze.




poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Jak Korea zmieniła moje życie

Moja Korea.


Dlaczego Korea? Jak tam trafiłam? Już Wam opowiadam moją historię.
Zaczęło się od... Japonii. Od wielu lat interesowałam się kulturą japonii, językiem, anime, cosplayami i jak wiele z takich osób po liceum chciałam trafić na koreanistykę, żeby w przyszłości wyjechać do mojego wymarzonego Kraju Kwitnącej Wiśni.

Jednak życie zawsze weryfikuje nasze plany i zamiast na japonistykę trafiłam na koreanistykę. Dodam, że w tamtym czasie nie wiedziałam zupełnie NIC o Korei. Pamietam jak dziś, gdy się dostałam, stwierdziłam, że może pora się czegoś dowiedzieć o tym kraju, wiec włączyłam koreańską dramę i.... przepadłam. Od pierwszej minuty zakochałam się w brzmieniu języka, który strasznie mnie bawił. Co chwilę pauzowałam odcinek i głośno się śmiałam. Całe wakacje spędziłam na oglądaniu kolejnych i kolejnych dram oraz czytaniu o kulturze, po czym stwierdziłam, że studia to może to nie był taki zły wybór.
Sama nauka przebiegała raz lepiej, raz gorzej, język okazał się koszmarnie trudny, a co gorsza „im głębiej w las tym więcej drzew” . Było ciężko, ale nie poddawałam się i tak dotrwałam do trzeciego roku studiów, gdzie udało mi się wyjechać na trzy miesięczny kurs języka do Korei.

Ten wyjazd zmienił całe moje życie, niedługo po przyjeździe poznałam chłopaka, w którym szybko się zakochałam. Z wzajemnością. Nasza historia była intensywna, pełna trudnych decyzji, jednak zakończyła się szczęśliwie. Owy chłopak podjął najbardziej szaloną decyzję swojego życia i zaraz po mnie przyjechał do Polski, gdzie już został. Od kiedy tylko się poznaliśmy nasze życie bardziej przypomina jazdę na kolejce górskiej niż błogą sielankę, ale nie zamieniłabym tego za nic w świecie. Obecnie jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i jak już wiecie z ostatniego posta spodziewamy się potomka.

W Korei byłam już niezliczoną ilość razy i chętnie podzielę się z Wami moimi zdjęciami i wspomnieniami. 

Łapcie kilka fot ;)
Niedługo napiszę o moich ulubionych miejscach w Seulu.

Szamanistyczne rzeźby

Korea, szamanizm, podróże

Typowa koreańska pergola, którą znajdziecie w prawie każdym parku

Korea, Seul, park, podróże

Sztuczny strumień

Korea, Seul, Cheonggyecheon


Rzeźba przed miejscem gdzie odbywają się wyścigi konne

Korea, Seul, wyścigi konne

Ukochany przez Koreańczyków król Sejong

Sejong, Korea, Seul, król Sejong

Stare budownictwo Korei

Seul

Nowoczesna Korea

Seul

niedziela, 22 kwietnia 2018

Jestem w CIĄŻY!

Ciąża i I trymestr!

Od jakiegoś czasu otaczały mnie kobiety w ciąży i dzieci. Tu jedna kuzynka, tu druga... Trochę pozazdrościłam i stało się! Jestem w ciąży, obecnie w połowie II trymestru, ale chciałam się podzielić z Wami moimi wrażeniami z I trymestru, który minął naprawdę szybko!

Jak to się zaczęło? Pierwszy znak- brak okresu. Zrobiłam test w ten sam dzień i zobaczyłam cień cienia kreski. Stwierdziłąm, że może mam omamy wzrokowe, internet twierdził, że niektóre "cienie cieni" właśnie biegają dookoła mam. Niepewnie po 3 dniach powtórzyłam test i nie było już czemu zaprzeczać- wielka, gruba, czerwona kreska!
Od tamtego momentu zaczęło mi się odbijać, nie ważne czy coś zjadłam, czy nie- przez cały czas mi się odbijało. Potem doszło bekanie. Mój mąż się śmiał, że ma w domu smoka.
Po tygodniu zaczęły mi rosnąć piersi i rosną do tej pory, muszę już kupować staniki o dwa rozmiary większe.
Najgorszy był 5- 6-ty tydzień- byłam osłabiona, senna, miałam migreny i na dodatek się przeziębiłam. Właściwie cały tydzień przeleżałam w łóżku śpiąć, na co na szczęście mogłam sobie pozwolić.
W 7-mym tygodniu zrobiłam pierwsze usg. "A tu ma pani małego człowieczka" powiedział do mnie doktor wskazując na ekran. Nigdy nie sądziłam, że ten widok mnie aż tak wzruszy. Poleciała mi łza i od tamtej pory nie mogłam przestać się głupio uśmiechać sama do siebie. 
Z kolejnych niemiłych rzeczy- dokuczała mi rwa kulszowa, ale przeszła po koniec 3-go miesiąca. Do tej pory każdego dnia dziękuję, że ominęły mnie mdłości i wymioty.

W 12-tym tygodniu zrobiłam kolejne usg. Tym razem było już widać główkę, usłyszałam bicie serca, na które ponownie zareagowałam z uśmiechem i łzą  w oku. Niestety doktor nie był pewien czy widzi kość nosową, dlatego zdecydowałam się na usg prenatalne. 
Na usg prenatalne poszłam do doktora, u którego byłam za pierwszym razem, zdecydowała o tym jego dokładność i poczucie humoru- nie zawiodłam się.
Gdy tylko lekarz przyłożył sondę do mojego brzucha, usłyszałam "O, to chłopiec! Widzi pani jak mu stoi?" Nawet nie wiecie jak głośno wybuchłam śmiechem. Jednak to nie o płeć, a o zdrowie chodziło i na szczęście wyniki wyszły z małym prawdopodobieństwem choroby. Nic już więc nie stało na przeszkodzie, żeby dalej się cieszyć małym szczęściem.
W tym wszystkim raz jest z górki, raz pod górkę, ale mam niesamowite wsparcie w rodzinie, dlatego czekam ze zniecierpliwieniem, co będzie dalej.


Po usg nie mogłam się powstrzymać i wylądowałam w sklepie. Nie poszalałam, ale od czegoś trzeba zacząć.



piątek, 16 lutego 2018

BB Missha M Perfect Cover recenzja

Cześć!

Dzisiaj mam dla Was recenzję jednego z najbardziej znanych kremów 
BB Missha M Perfect Cover!

Missha BB Perfect cover



Był to jeden z pierwszych koreańskich kosmetyków po jakie sięgnełam i trafiłam na niego za namową koleżanek, które były bardzo zadowolone z produktu. Ponieważ jedna z nich akurat leciała do Korei więc poprosiłam, żeby mi przywiozła. Miałam w tym czasie mój ulubiony podkład Revlon colorstay jednak był od trochę za cięzki na co dzień, dlatego szukałam czegoś nowego.

ZASTOSOWANIE

Przedewszystkim ma nam zastąpić codzienne używanie podkładu, jednak kremy bb dodatkowo zawierają kilka innych zastosowań. W tym przypadku jest to nawilżenie cery, ujednolicenie i poprawa kolorytu skóry, rozjaśnienie, krem przeciwzmarszkowy, wysoka ochrona filtrami UV.


OPAKOWANIE

Bardzo spodobało mi się opakowanie, wyposażone w praktyczną pompkę, której jedno przyciśnięcie daje nam odpowiednią ilość produktu. Dodatkowo cały produkt stawiamy „do góry nogami” dzięki czemu nie ma możliwości aby produkt się zmarnował. Jesteśmy w stanie wycisnąć wszystko aż do ostatniej kropelki 😉
Niestety w moim przypadku dolna zatyczka często się gubi, ale i tak jestem w stanie wycisnąć zawartość w razie potrzeby.

Ocena 5/5
Missha BB Perfect cover


PIERWSZE WRAŻENIE


Trzeba być ostrożnym w ilości nakładanego produktu, ponieważ stosuje się go w mniejszej ilości w porównywaniu do tradycyjnych podkładów. Jeśli nałożymy grubą warstę całość wygląda nieestetycznie, jakbyśmy nałożyli „maskę”.
Bardzo dobrze kryje mniejsze niedoskonałości i przebarwienia. Od razu ujednolica kolor cery.
Wytrzymuje na twarzy cały dzień, bez konieczności poprawiania. Trzeba jednak uważać, żeby nie trzeć skóry i nie daje rady przy katarze.

Ocena 5/5




PO KILKU MIESIACACH

Wymieniłam wszystkie podkłady na ten oto produkt. Używam go od kilku lat, w miedzyczasie probowałam kilku innych bb creamów innych marek jednek pozostaje wierna temu kosmetykowi i raczej już go nie zmienię.
Jest niesamowicie wydajny. Przy codziennym używaniu jedna tubka wytrzymuje mi około 8-10 miesięcy! Co bardzo się opłaca porównując do ceny (zwłaszcza na promocjach)
Wytrzymałość nadal mnie satysfakcjonuje, biorąc pod uwagę, że pracuję w niesprzyjających makijażowi warunkach i muszę utrzymać estetyczny makijaż, który musi wytrzymać kilka, kilkanaście godzin (klimatyzacja, suche powietrze, stres, pot).  Ani razu mnie nie zawiódł.
Nie zauważyłam działania przeciwzmarszkowego, niestety wiek daje o sobie znać i widać już pierwsze kreski, chociaż może byłoby gorzej gdybym tego nie używała.😉
Ani razu nie wysuszył mi skóry, jednak nałożony na suchą skórę podkreśla schodzący naskórek. Dlatego warto dbać o nawilżenie skóry przed nałożeniem.
Mogę powiedzieć, że od kiedy stosuję ten krem poprawił mi się koloryt skóry bez makijażu, jednak stosuję na to kilka kosmetyków i nie jestem w stanie powiedzieć dokładnie który z nich zadziałał 😉

Missha BB Perfect cover

Jeśli szukacie lekkiego podkładu na co dzień, za niską cenę i dobrej jakości jak najbardziej polecam Wam ten bb cream w którym ja zakochałam się od pierwszego nałożenia.

PLUSY

+ cena
+ wydajność
+ wytrzymałość
+ praktyczne opakowanie


MINUSY

+ brak efektu nawilżenia skóry
+ podkreśla suche skórki

Cena 
Normalna cena ok. 55zł, promocji można trafić 50% ceny lub 1+1


środa, 7 lutego 2018

Nature Republic Snail Solution Skin Booster recenzja

Cześć! 

Dzisiaj przychodzę do Was z moją pierwszą recenzją kosmetyczną.

Przedstawiam Wam… Nature Republic Snail Solution Skin Booster!


Snail Solution Nature Republic


 Pewnie większość z Was zna lub kojarzy jedną z najbardziej znanych koreńskich marek kosmetycznych jaką jest Nature Republic. Znana z tego, że ich kosmetyki są z naturalnych składników. Ich sklepy można znaleźć dosłownie na każdym każdej koreańskiej ulicy.
To był mój pierwszy produkt z tej firmy i skusiłam się na niego z dwóch powodów. Po pierwsze chciałam spróbować jakiegoś produktu ze ślimaka, ponieważ słyszałam o tych produktach dobre opinie. Po drugie- cena, trafiłam na promocję -50% przez co trudno było mi się oprzeć.
Dobra zaczynamy!


ZASTOSOWANIE
Według producenta kosmetyk ma nawilżyć suchą skórę, zlikwidować zaczerwienienia, odżywić i uelastycznić skórę.

OPAKOWANIE
Opakowanie jest porządnie zrobione, pomimo, że spadł mi kilka razy na ziemię nic się nie popsuło. Pompka jest bardzo wygodna, nie zacina się, jedno wciśnięcie pobiera idealną ilość kosmetyku na pokrycie całej twarzy.
Ocena 5/5
Snail Solution Nature Republic


PIERWSZE WRAŻENIE
Kosmetyk ma bardzo płynną konsystencję- coś pomiędzy tonikiem, a esencją więc trzeba uważać, żeby nam nie spłynął z ręki. Ma bardzo neutralny, przyjemny i neutralny zapach. Po nałożeniu na skórę od razu się wchłania, nie pozostawia żadnej tłustej warstwy. Od razu znika uczucie naciągniętej suchej skóry, od pierwszego nałożenia skóra jest lepiej nawilżona i elastyczna.
Ocena 4,5/5 Trzeba się przyzwyczaić do konsystencji, ponieważ na poczatku może sprawiać problem.

PO KILKU MIESIACACH
Jestem zachwycona! Używam kosmetyku od kilku miesięcy, najczęściej tylko z rana ponieważ jest lekki i idealnie nadaje się pod makijaż, dodatkowo natyczmiast uspokaja skórę po porannym myciu.
Po niektórych kremach waży mi się podkład na twarzy, a podczas używania skin booster nie zdażyło mi się to ani razu. Nie nadaje się jednak dla mnie na noc, ponieważ potrzebuję czegoś konkretniejszego.
Produkt jest bardzo wydajny, jak wspominałam używam go od dawna i w ogóle się nie kończy!
Przyznaję,  że jest to mój ulubiony kosmetyk do pielęgnacji i twierdzę, że jest zgodny z działaniem jakim opisał producent.

PLUSY
+ natychmiastowa ulga dla podrażnionej skóry

+ bardzo dobrze się wchłania

+ ładne, dobrze wykonane opakowanie
+ nawilża cerę
+ ma bardzo lekką konsystencję

MINUSY
+ dostępność
+ zbyt płynna konsystencja

Cena

Na promocji kupiłam za ok. 40zł 


A jakie są Wasze ulubione koreańskie kosmetyki? :)

wtorek, 9 stycznia 2018

Kocia Kawiarnia na Gangnam

Cześć!

Jestem Beata i dzisiaj piszę pierwszego posta. Chcę tu pokazywać to co mi się podoba i pisać o czym chcę. Często jestem w Korei, więc mam nadzieję, że uda mi się Wam coś fajnego pokazać z tego kraju.

Ponieważ kocham zwierzęta, jestem typową kociarą, a niestety nie mogę obecnie pozwolić sobie na opiekę nad tym słodkim futrzakiem często odwiedzam kocie kawiarnie. Niektóre są lepsze, niektóre gorsze. Czasem koty są zmęczone życiem i ludźmi i chcą tylko świętnego spokoju. Na szczęście są też kawiarnie które dobrze dbają o podopieczych, co od razu widać po zachowaniu kotów. Jedną z takich kawiarni jest Godabang cat cafe na Gangnam. Zanim wejdziemy do pokoju zamieniamy buty na kapcie, zostawiamy nasze kurtki i dezynfekujemy ręce, teraz jesteśmy gotowi! Najpierw kupujemy kawę i dostajemy przekąskę dla kotów, które już wiedzą że zaraz coś dostaną, dlatego zaczynają do nas lgnąć. Gdy już pozbędziemy się smakołyka koty dają nam spokój i możemy spokojnie usiąść i napić się kawy. Czas nie jest limitowany więc możemy siedzieć cały dzień czytając książkę i odstresowywać się głaskając miekkie futra kotów. Koty w tej kawiarni są otwarte, same przychodzą, dają się głaskać, chętnie się bawią i wygłupiają. Jeden z kotów jest znany z tego, że upodoba sobie kogoś i śpi na jego kolanach przez kilka godzin. Tym razem padło na mnie i w taki sposób utknęłam z kotem na nogach na 2 godziny. Nie miałam serca go ściągnąc z kolan dopóki nie musiałam wyjść. No dobra, tyle na dziś, łapcie zdjęcia i film!

kocia kawiarnia, Seul, Gangnam

kocia kawiarnia, Seul, Gangnam

kocia kawiarnia, Seul, Gangnam

kocia kawiarnia, Seul, Gangnam

kocia kawiarnia, Seul, Gangnam

kocia kawiarnia, Seul, Gangnam

kocia kawiarnia, Seul, Gangnam

kocia kawiarnia, Seul, Gangnam

kocia kawiarnia, Seul, Gangnam

Prawda o TRZECIM TRYMESTRZE

Trzeci trymestr ciąży jest najgorszy. Wzystko co było fajne w drugim trymestrze zniknęło z dnia na dzień i czuje się jakbym dostała w twarz ...