poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Jak Korea zmieniła moje życie

Moja Korea.


Dlaczego Korea? Jak tam trafiłam? Już Wam opowiadam moją historię.
Zaczęło się od... Japonii. Od wielu lat interesowałam się kulturą japonii, językiem, anime, cosplayami i jak wiele z takich osób po liceum chciałam trafić na koreanistykę, żeby w przyszłości wyjechać do mojego wymarzonego Kraju Kwitnącej Wiśni.

Jednak życie zawsze weryfikuje nasze plany i zamiast na japonistykę trafiłam na koreanistykę. Dodam, że w tamtym czasie nie wiedziałam zupełnie NIC o Korei. Pamietam jak dziś, gdy się dostałam, stwierdziłam, że może pora się czegoś dowiedzieć o tym kraju, wiec włączyłam koreańską dramę i.... przepadłam. Od pierwszej minuty zakochałam się w brzmieniu języka, który strasznie mnie bawił. Co chwilę pauzowałam odcinek i głośno się śmiałam. Całe wakacje spędziłam na oglądaniu kolejnych i kolejnych dram oraz czytaniu o kulturze, po czym stwierdziłam, że studia to może to nie był taki zły wybór.
Sama nauka przebiegała raz lepiej, raz gorzej, język okazał się koszmarnie trudny, a co gorsza „im głębiej w las tym więcej drzew” . Było ciężko, ale nie poddawałam się i tak dotrwałam do trzeciego roku studiów, gdzie udało mi się wyjechać na trzy miesięczny kurs języka do Korei.

Ten wyjazd zmienił całe moje życie, niedługo po przyjeździe poznałam chłopaka, w którym szybko się zakochałam. Z wzajemnością. Nasza historia była intensywna, pełna trudnych decyzji, jednak zakończyła się szczęśliwie. Owy chłopak podjął najbardziej szaloną decyzję swojego życia i zaraz po mnie przyjechał do Polski, gdzie już został. Od kiedy tylko się poznaliśmy nasze życie bardziej przypomina jazdę na kolejce górskiej niż błogą sielankę, ale nie zamieniłabym tego za nic w świecie. Obecnie jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i jak już wiecie z ostatniego posta spodziewamy się potomka.

W Korei byłam już niezliczoną ilość razy i chętnie podzielę się z Wami moimi zdjęciami i wspomnieniami. 

Łapcie kilka fot ;)
Niedługo napiszę o moich ulubionych miejscach w Seulu.

Szamanistyczne rzeźby

Korea, szamanizm, podróże

Typowa koreańska pergola, którą znajdziecie w prawie każdym parku

Korea, Seul, park, podróże

Sztuczny strumień

Korea, Seul, Cheonggyecheon


Rzeźba przed miejscem gdzie odbywają się wyścigi konne

Korea, Seul, wyścigi konne

Ukochany przez Koreańczyków król Sejong

Sejong, Korea, Seul, król Sejong

Stare budownictwo Korei

Seul

Nowoczesna Korea

Seul

niedziela, 22 kwietnia 2018

Jestem w CIĄŻY!

Ciąża i I trymestr!

Od jakiegoś czasu otaczały mnie kobiety w ciąży i dzieci. Tu jedna kuzynka, tu druga... Trochę pozazdrościłam i stało się! Jestem w ciąży, obecnie w połowie II trymestru, ale chciałam się podzielić z Wami moimi wrażeniami z I trymestru, który minął naprawdę szybko!

Jak to się zaczęło? Pierwszy znak- brak okresu. Zrobiłam test w ten sam dzień i zobaczyłam cień cienia kreski. Stwierdziłąm, że może mam omamy wzrokowe, internet twierdził, że niektóre "cienie cieni" właśnie biegają dookoła mam. Niepewnie po 3 dniach powtórzyłam test i nie było już czemu zaprzeczać- wielka, gruba, czerwona kreska!
Od tamtego momentu zaczęło mi się odbijać, nie ważne czy coś zjadłam, czy nie- przez cały czas mi się odbijało. Potem doszło bekanie. Mój mąż się śmiał, że ma w domu smoka.
Po tygodniu zaczęły mi rosnąć piersi i rosną do tej pory, muszę już kupować staniki o dwa rozmiary większe.
Najgorszy był 5- 6-ty tydzień- byłam osłabiona, senna, miałam migreny i na dodatek się przeziębiłam. Właściwie cały tydzień przeleżałam w łóżku śpiąć, na co na szczęście mogłam sobie pozwolić.
W 7-mym tygodniu zrobiłam pierwsze usg. "A tu ma pani małego człowieczka" powiedział do mnie doktor wskazując na ekran. Nigdy nie sądziłam, że ten widok mnie aż tak wzruszy. Poleciała mi łza i od tamtej pory nie mogłam przestać się głupio uśmiechać sama do siebie. 
Z kolejnych niemiłych rzeczy- dokuczała mi rwa kulszowa, ale przeszła po koniec 3-go miesiąca. Do tej pory każdego dnia dziękuję, że ominęły mnie mdłości i wymioty.

W 12-tym tygodniu zrobiłam kolejne usg. Tym razem było już widać główkę, usłyszałam bicie serca, na które ponownie zareagowałam z uśmiechem i łzą  w oku. Niestety doktor nie był pewien czy widzi kość nosową, dlatego zdecydowałam się na usg prenatalne. 
Na usg prenatalne poszłam do doktora, u którego byłam za pierwszym razem, zdecydowała o tym jego dokładność i poczucie humoru- nie zawiodłam się.
Gdy tylko lekarz przyłożył sondę do mojego brzucha, usłyszałam "O, to chłopiec! Widzi pani jak mu stoi?" Nawet nie wiecie jak głośno wybuchłam śmiechem. Jednak to nie o płeć, a o zdrowie chodziło i na szczęście wyniki wyszły z małym prawdopodobieństwem choroby. Nic już więc nie stało na przeszkodzie, żeby dalej się cieszyć małym szczęściem.
W tym wszystkim raz jest z górki, raz pod górkę, ale mam niesamowite wsparcie w rodzinie, dlatego czekam ze zniecierpliwieniem, co będzie dalej.


Po usg nie mogłam się powstrzymać i wylądowałam w sklepie. Nie poszalałam, ale od czegoś trzeba zacząć.



Prawda o TRZECIM TRYMESTRZE

Trzeci trymestr ciąży jest najgorszy. Wzystko co było fajne w drugim trymestrze zniknęło z dnia na dzień i czuje się jakbym dostała w twarz ...